Premier Boris Johnson odwiedził Szkocję podczas roboczej wizyty w ubiegłym tygodniu, mimo że Nicola Sturgeon otwarcie kwestionowała, czy podróż ta była „naprawdę niezbędna”. Pierwsza Minister mówiła, że przywódcy powinni przestrzegać dokładnie tych samych zasad, co reszta społeczeństwa i pozostawać na miejscu.
W środę na jaw wyszło kilka szczegółów wizyty premiera, które jeszcze bardziej podważyły sens tamtej podróży. Jak się okazuje, Johnson odwiedził firmę produkującą szczepionki w West Lothian zaledwie 24 godziny po tym, gdy na miejscu zidentyfikowano 14 przypadków koronawirusa.
Zakłady Valneva w Livingston, w których premier złożył wizytę, dobę wcześniej zmagały się z odkryciem wirusa w krwi co ósmego pracownika placówki. Neil Findlay, polityk Scottish Labour Party, skomentował sytuację nie kryjąc oburzenia:
Boris Johnson wybrał się na wycieczkę stanowiącą rażące lekceważenie wskazań dotyczących zdrowia publicznego (…) To wykracza poza lekkomyślność i graniczy z zachowaniem podlegającym odpowiedzialności karnej. Jaką wiarygodność ma teraz Johnson, pouczając innych, aby zostali w domu, podczas gdy sam rażąco lekceważy porady dotyczące zdrowia publicznego?
Zakłady Valneva zapewniają, że biuro premiera wiedziało o wybuchu choroby jeszcze przed jego podróżą.
W komentarzu do sprawy, rzecznik brytyjskiego rządu zapewnił, że wizyta premiera Johnsona w fabryce była zgodna z rządowymi wytycznymi wobec koronawirusa. Zakłady zatwierdziły wcześniej wszystkie punkty wizyty, a dyrektor placówki wyraził przekonanie, że nie będzie ona stanowić żadnego ryzyka.
Czytaj również:
- Chrześcijanie w Szkocji buntują się przeciwko zamknięciu kościołów i chcą pozwać rząd
- Szkocja: przylatujący z 30 krajów świata będą musieli odbywać kwarantannę w specjalnym hotelu