Pandemia koronawirusa oraz idący za nią lockdown, dokonały sporych przetasowań na rynku nieruchomości. Niepewność wzrosła zarówno ze strony deweloperów, jak i kupujących. W obrębie całej Wielkiej Brytanii popyt znacznie zmalał, za wyjątkiem dwóch szkockich miast – Edynburga i Glasgow.
„The Scotsman” donosi, że domy w największych miastach Szkocji nadal sprzedają się świetnie. Wg raportu strony internetowej Zoopla, zbycie nieruchomości w Glasgow w okresie od maja do sierpnia zajmowało średnio 16 dni. To znaczne przyspieszenie względem 22 dni przed rokiem. Domy w Edynburgu sprzedają się niemal równie szybko – w 17 dni.
Co z tym kryzysem?
Dynamika sprzedaży nieruchomości w największych szkockich miastach wzrosła szczególnie w segmencie dużych mieszkań. Trzy sypialnie (3 bedroom flat) schodzą niemal „na pniu”, podczas gdy czas sprzedaży domów z czterema i pięcioma sypialniami skrócił się o jedną trzecią. Analitycy tłumaczą to zmianą w sposobie myślenia nabywców. W czasie lockdownu, gdy trzeba było spędzać niemal cały czas we własnych domach, wiele osób rozeznało że ich przestrzeń życiowa jest krytycznie mała.
Boom dotyczy również domów z ogrodem. Obawy przed nadejściem drugiej fali COVID-19 lub zagrożeń podobnego typu w przyszłości, skłaniają kupujących do sięgnięcia w kieszeń dużo głębiej, aby zabezpieczyć się na taką ewentualność. Nierzadko dochodzi wręcz do sytuacji, gdy nabywcy decydują się na złożenie oferty nawet o £10 000 – £15 000 powyżej nominalnej wartości – tylko po to, aby zapewnić sobie pierwszeństwo zakupu.
Ceny domów w Edynburgu i Glasgow
Raport Zoopla pokazuje, że poziom wzrostu cen nieruchomości w Edynburgu wynosi 3% w ujęciu rocznym. Średnia wartość domów wspięła się na poziom 229 tysięcy funtów i sprawiła, że zakup domu w stolicy Szkocji stał się prawdziwym luksusem – ale również obiecującą inwestycją. A to dlatego, że popyt na mieszkania nadal jest znacznie wyższy niż ich podaż.
Wzrost cen w Glasgow wyniósł 2,3% rok do roku i również tutaj jest jednym z największych w Wielkiej Brytanii.
Prognozy analityków
Dlaczego Szkocja jest lepszym wyborem na miejsce zamieszkania niż reszta Zjednoczonego Królestwa? Jak się okazuje, wcale nie chodzi tu o kwestie sentymentalne. Jak tłumaczy Richard Donnell: „Domy w Szkocji zawsze sprzedają się szybciej niż w pozostałych częściach kraju, ponieważ podczas ich wyceny pod uwagę bierze się większą ilość informacji. Analiza jest dokładniejsza i nie wymaga podejmowania dodatkowych kroków. W pozostałej części Wielkiej Brytanii klient dowiaduje się o kupowanym mieszkaniu mniej, co przekłada się na przedłużenie procesu sprzedaży”.
Innym czynnikiem sprzyjającym popytowi w Szkocji jest przedłużony lockdown. Rynek na północy kraju otworzył się później niż w Anglii, wobec czego klienci z tym większym „apetytem” wyruszyli na zakupy życia.
Zoopla oczekuje, że do końca roku ceny wzrosną jeszcze o 2-3 punkty procentowe.
Kupić, czy nie kupić?
Zanim podejmiemy ostateczną decyzję o zakupie nieruchomości, warto wziąć pod uwagę kilka kwestii. Jako Polacy mieszkający za granicą, powinniśmy zastanowić się dwa razy intensywniej niż Szkoci. Dlaczego?
- Brexit – Pamiętajmy, że Zjednoczone Królestwo znajduje się już poza Unią Europejską. Negocjacje dotyczące relacji na linii UK-UE po 31 grudnia 2020 roku, ciągną się w nieskończoność, a na dodatek po stronie Londynu nie bardzo widać ochoty na ich konstruktywne zamknięcie. Wartość funta w stosunku do EURO znajduje się niemal na rekordowo niskim poziomie i w przypadku niepowodzenia w negocjacjach z Brukselą, poleci w dół do niespotykanych wcześniej rejonów. To mocno obniży wartość inwestycji, poddając w wątpliwość jej sens.
- Koronawirus – W wyniku pandemii śmierć poniosło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a gospodarka brytyjska tąpnęła o 20%. Kraj jest w recesji. Rząd próbuje walczyć z chorobą, ale kryzys dotyka go bardzo mocno. Brytyjska gospodarka narażona jest na bezprecedensowe zawirowania.
- Dążenie do niepodległości Szkocji jest kolejnym czynnikiem destabilizującym obecną sytuację. Sprawę komplikuje to, że niepodległa Szkocja nie mogłaby ubiegać się o automatyczne wejście w szeregi Unii Europejskiej. Proces akcesji prawdopodobnie trwałby latami, a nowo powstały kraj musiałby zbudować podwaliny do samodzielnego funkcjonowania. W tym celu potrzebne są zasoby, których w obecnych warunkach mogłoby mocno brakować – nawet po otwarciu granic dla nowych imigrantów.
- Utrata pracy – Według danych Brytyjskiego Urzędu Statystycznego (ONS) obecnie w Wielkiej Brytanii pracuje 730 000 osób mniej niż w marcu, gdy wybuchła epidemia Covid-19. Wiele firm poupadało, a program pomocy ze strony rządu wkrótce przejdzie do historii. Kilkaset tysięcy ludzi może stracić pracę z dnia na dzień. Wywołałoby to lawinę niepowodzeń. Brak zatrudnienia przełoży się na rosnące kłopoty ze spłaceniem kredytu hipotecznego. Zwłoka w spłacie niechybnie zakończy się wypowiedzeniem umowy ze strony banku i przejęciem „naszej” nieruchomości.
Korzyści z zakupu własnego domu lub mieszkania jest mnóstwo. Żyjemy jednak w wyjątkowo niepewnych czasach i musimy mieć świadomość, że w takich warunkach realizacja marzeń – tuż po wypiciu pierwszego szampana – może przeobrazić się w ból głowy, który będzie towarzyszył nam do końca życia.
- Czy już obserwujesz nasz profil na Facebooku? Jeśli nie, wejdź TUTAJ i „polub” Edynburg.online, aby być z wiadomościami na bieżąco