Spoglądając wieczorem z Edynburga w stronę drugiego brzegu Firth of Forth, na horyzoncie łatwo dostrzega się charakterystyczny pomarańczowy płomień. Pochodzi z rafinerii Mossmorran i w ostatnim czasie wzbudza coraz większy niepokój wśród mieszkańców regionu.
Pomimo, że zakłady petrochemiczne Mossmorran działają już od 34 lat (Królowa Elżbieta II dokonała oficjalnego otwarcia w 1986 roku – przyp. red.), nie można powiedzieć, że ludzie zamieszkujący okoliczne miasteczka przywykli do ich obecności. Co jakiś czas w rafinerii dochodzi do zwiększenia się stężenia gazów, które muszą zostać spalone ze względów bezpieczeństwa.
To właśnie te momenty wywołują w mieszkańcach złość. W powietrzu rozchodzi się nieprzyjemny zapach, a niebo rozświetlane jest kulą ognia, która przynosi obawę przed pożarem lub wybuchem.
„Mieszkam niedaleko zakładów od 20 lat, ale muszę przyznać, że wciąż nie przyzwyczaiłam się do tych sytuacji. Za każdym razem, kiedy wydobywa się stamtąd słup ognia, czuję wielki niepokój przed wybuchem” – zwierza się kobieta, której dom znajduje się kilka mil od tego miejsca.
Po wydarzeniach sprzed kilku dni, kiedy to pomarańczowy słup ognia przez parę godzin rozświetlał wieczorne niebo, wielu mieszkańców okolicy postanowiło wyrazić swoje niezadowolenie. „To tak, jakby mieć wulkan na wyciągnięcie ręki. Nie tylko my, ale również Edynburg powinien się martwić!” – sygnalizowały w mediach społecznościowych osoby z okolicy.
Ostatnie wydarzenia w ExxonMobil Chemical zaniepokoiły tak dużą rzeszę ludzi, że skłoniły do rozpoczęcia śledztwa oficjalną rządową jednostkę do spraw ochrony środowiska (Scottish Environment Protection Agency).
Chris Dailly, który odpowiada za działania SEPA, powiedział:
Okoliczni mieszkańcy chcieliby wierzyć w te słowa, jednak niepokój towarzyszy im od lat i wiele wskazuje na to, że przekonanie ich o pełnym bezpieczeństwie dla okolicy, nie będzie zadaniem łatwym.
Fot. Gas flare in October 2012 by Alexnoel66, (CC BY-SA 3.0), źródło: Edinburgh Live