Wedle najnowszego z opublikowanych sondaży, za oderwaniem się od Zjednoczonego Królestwa jest 54% Szkotów. Niewykluczone, że odsetek byłby jeszcze większy, gdyby nie odrzucono głosów niezdecydowanych. Rosną również notowania samej Pierwszej Minister. Nicola Sturgeon niezmiennie cieszy się na północy wysokim poparciem społecznym, w przeciwieństwie do premiera Borisa Johnsona.
Temperatura brytyjskiej walki o władzę od początku pandemii nieustannie rośnie. W badaniach prowadzonych przez ogólnokrajowe sondażownie, z miesiąca na miesiąc widać lecące w dół poparcie dla premiera Johnsona i rosnącą popularność Sturgeon. Szkoci doceniają zaangażowanie swojej przywódczyni w walce z pandemią i – dla odmiany – premiera obwiniają o doprowadzenie do aktualnego stanu. W obrębie całego Zjednoczonego Królestwa zachorowało już ponad milion osób, z czego 48 tysięcy zmarło. W Szkocji licznik ofiar pandemii wskazuje liczbę ponad dziesięciokrotnie niższą, co nie pozostaje bez wpływu na nastroje społeczne.
Nie jedźcie do Anglii, nie przekraczajcie granicy!
Zaledwie kilka dni temu Sturgeon po raz kolejny zaapelowała do mieszkańców Szkocji, aby unikali przekraczania granicy i nie wjeżdżali do Anglii – chyba, że jest to absolutnie konieczne. Pierwsza Minister tłumaczyła, że takie środki są konieczne dla utrzymania niskiego poziomu zarażeń w Szkocji, która – przynajmniej na razie – działa w ramach innego systemu zarządzania kryzysem niż Anglia.
Jednak przestroga przed zbliżaniem się do południowych sąsiadów niesie za sobą wyrazistą symbolikę, dodając jeszcze jednego argumentu do wzrostu separatystycznych nastrojów. A te umacniają się w Szkotach z wielu powodów. Ludzie północy nigdy nie przepadali za Anglikami. Różnił ich nie tylko akcent i pozycja w ramach Królestwa, ale i mentalność. Szkoci przez wieki zależni byli od woli Anglików, a wszelkie niepodległościowe zrywy kończyły się niepowodzeniami. Dziś zarzucają Londynowi, że ten nie słucha ich argumentów i nie traktuje na zasadzie partnerstwa. Trudno zresztą nie odnieść wrażenia, że tak jest w istocie! W końcu o wprowadzeniu lockdownu w Anglii przywódczyni Szkocji dowiedziała się w ostatniej chwili, a doproszenie się o gwarancje dostępu do kryzysowego pakietu finansowego zajęło jej kilka długich dni, narażając na poczucie zażenowania na oczach całego narodu.
Alister Jack jak Donald Trump
W miarę umacniania się szkockiego ducha narodowościowego, coraz częściej iskrzy na linii SNP – Scottish Conservative & Unionist Party, która opowiada się za utrzymaniem unii w ramach Zjednoczonego Królestwa. Jak powiedział na antenie BBC Alister Jack, jego partia będzie mówiła „NIE” dla drugiego referendum niepodległościowego w Szkocji, choćby musiała to robić i przez kolejne 40 lat! Jack dodał, że stanowisko rządu brytyjskiego wobec niepodległości Szkocji brzmiało: „jedno referendum na generację!” i to się nie zmieni.
Nie zmieni – dodajmy – tylko dopóty, dopóki na czele UK stać będą konserwatyści. A to, że będą tam stać przez wiele lat staje się coraz mniej prawdopodobne, bo nie tylko w Szkocji, ale również w pozostałej części kraju, ludzie coraz mocniej odwracają się od władzy, za rządów której panoszy się pandemia, wartość gospodarki kraju spada o 20% względem roku poprzedniego, a na horyzoncie majaczy wielki banner z napisem „NO DEAL BREXIT!”.
Jeśli do Brexitu bez dobrej umowy z UE rzeczywiście dojdzie, można spodziewać się dalszego, mocnego spadku wartości funta, kilkunastoprocentowego wzrostu cen w sklepach i piętrzących się problemów gospodarczych. Zjednoczone Królestwo nadal jest mocne – ale nie jest niezniszczalne, co politycy powinni zacząć zauważać teraz, kiedy jeszcze nie jest za późno.
Nicola Sturgeon zarzuciła Jackowi populizm i granie emocjami na zasadzie, na której robił to Donald Trump. Słowa Alistaira Jacka skomentowała słowami:
Tak jak możemy właśnie zaobserwować za Atlantykiem, politycy, którzy wściekają się na demokrację, nie wygrywają! Nie przejmujmy się takimi bezwartościowymi wypowiedziami. Zamiast tego kontynuujmy walkę o niepodległość i wygrywajmy! Władza nie należy do polityków – ona należy do ludzi!
Taki sposób myślenia przynosi efekt. Popularność Szkockiej Partii Narodowej (SNP), z której wywodzi się Sturgeon, rośnie. Wedle ostatnich sondaży, powinna ona łatwo zwyciężyć w przyszłorocznych wyborach do szkockiego parlamentu, zdobywając ok. 54% głosów. Zarówno szkoccy konserwatyści, jak i Partia Pracy mogą liczyć na skromne 18-19%
Nadeszły „ciekawe czasy”
Stare chińskie przekleństwo brzmi: „Obyś żył w ciekawych czasach”. Nie będzie przesadą uznanie, że takie właśnie „ciekawe czasy” dla Zjednoczonego Królestwa nadeszły. Wszystko drży w posadach, a każde potknięcie rządu w Londynie – czy to z przeciągającym się podpisaniem umowy handlowej z UE, czy z panoszącą pandemią – działa wyłącznie na korzyść szkockiej niepodległości. A zegar wciąż tyka…
Jan Nowak
Czytaj również: